Zmora, zwana też marą to w wierzeniach słowiańskich i nordyckich istota pół demoniczna, dusza człowieka żyjącego lub zmarłego, która nocą męczyła śpiących, wysysając z nich krew.
Według ludowych podań zmorami zostawały dusze grzesznych kobiet, dusze ludzi skrzywdzonych, zmarłych bez spowiedzi, potępionych. Zmorami często bywały siódme córki danego małżeństwa lub osoby, którym przy chrzcie przeinaczono imię. „Zmorowatość” dotykać też mogła osoby mające zrośnięte nad oczyma brwi lub różnokolorowe oczy. Zmorą mogła być sąsiadka/żona – działająca jako zmora nocami. Mogła być też panna, która miała zostać czyjąś żoną, a chłopak poślubił jednak inną (przychodzi wtedy dręczyć nocami niedoszłego małżonka). Zmorą mogło zostać też dziecko kobiety, która w ciąży spotkała się z dwiema ciężarnymi znajomymi i przypadkowo przeszła pomiędzy nimi.
Zmorę wyobrażano sobie jako wysoką kobietę o nienaturalnie długich nogach i przezroczystym ciele. Można ją było dostrzec przy świetle księżyca, gdy jego promienie przechodziły przez ciało zmory. Wyglądała więc jak widmo, nie jak „żywy trup”, jakim był strzygoń lub wampir, które w późniejszych przekazach często mieszano z pierwotnymi wierzeniami o wyglądzie zmór. Zmorę przedstawiano także w postaci kościotrupa ludzkiego.
By pomóc śpiącemu, którego dręczy zmora, należało zbliżyć się z butelką w prawej ręce, a lewą ręką zagarnąć od głowy śpiącego ku stopom, następnie zakryć ręką i zakorkować naczynie. Butelkę z pochwyconą zmorą należało utopić lub wrzucić w ogień. W wodzie długo słychać kwilenie podobne do kwilenia małego dziecka, w ogniu, gdy pęknie szkło słychać pisk oparzonej zmory, która wraz z dymem jako czarna pręga uchodzi kominem.
Skuteczną metodą ochrony przed zmorą była zmiana pozycji snu. Należało położyć się w łóżku odwrotnie, z głową w nogach łoża, bądź nie na wznak. Dodatkowo można było spać ze skrzyżowanymi nogami.